poniedziałek, 7 grudnia 2009

byle do swiat....

ktore w tym roku beda dla mnie niestety wyjatkowo krotkie :( bezduszna korporacja zgodzila sie tylko na to, abym w Wigilie pracowala do poludnia (biorac pod uwage wczesniejsza wersje, ze pracuje do 17, informacje te przyjelam z wielka radoscia) i 24 grudnia w poludnie z rozwianym szalem wybiegam z budynku a tam juz czeka na mnie moj Zsolt na swoim (w sumie to "w swoim") bialym rumaku (nasze nowe auto - Opel Astra :P - nomen omen biala) i wyruszamy do Polski, aby zawitac jako spodziewani-niespodziewani goscie na ropczyckiej Wigilii... smutne to troche bo wszelkie swiateczne przygotowanie i tzw. wprowadzanie sie do nastroju swiatecznego przy dzwiekach Last Christmas ominie mnie szerokim lukiem, ale jak juz kilka osob zauwazylo przedswiateczne porzadki rowniez, wiec nie ma tego zlego... :)
niestety biorac pod uwage zasady panujace w bezdusznych amerykanskich korporacjach wszystko co dobre nie trwa dlugo i juz po swiatecznym weekendzie wracam do Bp, tak wiec mam nadzieje, ze wielu z Was, z ktorymi nie uda mi sie spotkac w okresie Swiat nie bedzie mi mialo tego za zle... zaleglosci w spotkaniach mozna zawsze nadrobic na wegierskiej ziemi... stale i niezmiennie zapraszam :)
reasumujac, ze wzgledu na moje skrocone przedswieta i swieta w tym roku, zaczynam sie juz teraz wprowadzac w swiateczny nastroj i popijajac herbatke Pierwsza Gwiazdka zaraz sobie zapuszcze Last Christmas na miastomuzyki/swieta :) ....mmmmhmhmhm....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz