wtorek, 26 stycznia 2010

kuku ruku, wigry 3 i oranżada w woreczku rulezz :)

Aż miło powspominać...jak ktoś nie pamięta bo niby za młody to się nie odzywać :)

http://dzieci.pl/chgid,11889433,title,Pokolenie-80-to-byly-czasy,fototemat_dzieci.html

Asia ma mieszkanie w Bp,

a raczej Asie mają , bo wczoraj wraz z Soszką podpisałyśmy umowę najmu mieszkania w Bp...Práter utca 56, dwa duże pokoje, 56 m2, w bloku na siódmym piętrze, 5 minut od przystanku niebieskiej linii metra...zaznaczam, że moje miejsce pracy jest przy niebieskiej linii, tak więc w ten sposób z 1h 15min drogi do pracy w jedną stronę spadnę na 30 min :)
Trochę się stresowałyśmy jak to wsyzstko będzie, trzeba przyznać, że takie szukanie bywa nużące...no ale się udało, mamy teraz tylko nadzieję, że wszystko będzie ok i będzie się nam dobrze tam mieszkać...wprowadzamy się w ten weekend, klucze już mamy, ale czasu nie bardzo, dlatego dopiero w weekend, jak Zsolt przyjedzie do Bp, to nam wszystko poprzewozi z akademika...i wtedy, jak się urządzimy, to zamieszczę zdjęcia z nowej bazy Aś w Bp :)

czwartek, 14 stycznia 2010

strajk komunikacji miejskiej w Budapeszcie...

...dzień 3...dziś rano do strajkujących dołączyli kolejarze i pociągi kursujące wokół i do stolicy stały do godziny 8...na mieście coraz większe tłumy a podczas weekendu ma być alarm w związku z zanieczyszczeniem powietrza w mieście (kilkaset tysięcy samochodów na ulicach zrobiło swoje)... powiem szczerze, że trochę to wszystko zaczyna nas przerażać, bo obie strony idą w zaparte... ja każdego dnia wracam do domu przez ponad 2 godziny... jutro dalszy ciąg strajku i jak na razie nic nie zapowiada, aby miało być inaczej...

wtorek, 12 stycznia 2010

Z cyklu: węgierskie paradoksy :)

W dniu dzisiejszym cała komunikacja miejska w Budapeszcie BKV strajkuje...od kilku dni wieść niosła, że nic nie będzie jeździć, a nawe kolej węgierska w ramach solidarności zawiesi kilka pociągów wokół miasta...na mieszkańców padł blady strach...w firmach już w piątek zamawiano taksówki, które miałyby podwieźć do pracy pracowników z najodleglejszych zakątków miasta, u nas też robiono listy, kto skąd kogo może podwieźć a komu potrzebna taksówka...jak widać solidarność społeczna w takich sytuacjach sprawdza się najlepiej :) co poniektórzy wzięli wolne lub zapowiedzieli, że w pracy się nie pojawią, na uniwersytetach wszystkie egzaminy zostały odwołane, apelowano o nie wyjeżdżanie autami przez wszystkich mieszkańców na ulice miasta a przedsiębiorstwa taksówkarskie wczoraj od godziny 17 nie przyjmowały zamówień...wszyscy zwarci i gotowi, w napięciu oczekiwali na mający nastąpić 12 stycznia paraliż miasta...
ale nie zapominajmy, że jesteśmy na Węgrzech...już wczoraj koło północy okazało się, że jednak sprywatyzowane podspółki BKV będą obsługiwały niektóre linie...potem doszły słuchy, że być może metro będzie jeździć, co więcej dwa główne tramwaje w mieście 4 i 6 też...no i tak się potoczyło...fakt, zdecydowana większość lini stoi, ale ja nie musiałam dziś korzystać z usług taksówek tylko pojechałam sobie spokojnie 114-tką na plac Móricza (co prawda wstałam po 5 (miałam na 8) a pół godziny stałam na przystanku) a stamtąd tramwajem do miejsca pracy i nie spóźniłam się :) tyle, że dziś chyba po raz pierwszy w życiu zdałam sobie sprawę i zobaczyłam, że w tym mieście mieszka ponad 2 miliony ludzi....tłumy na ulicach, przystankach ogromne, korki na pasach ruchu dla samochodów osobowych ogromne, tłoki w metrze, tramwaju ogromne...
reasumując powiem tyle, w obliczu „zagrożenia” mieszkańcy umieli się zjednoczyć i nawet nie słychać było wśród ściśniętych jak sardynki ludzi obelg i złożeczeń...tej solidarności zabrakło jednak właśnie wśród tych, którzy całe to zamieszanie spowodowali...ot, Węgrzy...
z ostatniej chwili: BKV przedłuża strajk na jutro i do odwołania...

piątek, 8 stycznia 2010

2010

Witamy w Nowym Roku 2010 :)
W końcu kilka wolnych chwil w pracy w Nowym Roku, aby napisać parę słów na blogu. Styczeń to miesiąc podsumowań i rozliczeń a także planów na Nowy Rok i tutaj w firmie rozumiane jest to dosłownie...w związku z tym dużo pracy, dużo obowiązków a co poniektórzy nadgodziny nawet mają...śnieg zasypał całą Europę, przez ostatnie dni, ilość telefonów z UK spadła w zastraszającym tempie - ludzie nie dotarli do pracy... z innych krajów też dochodzą sygnały, że śniegu a śniegu...Bp był całkiem biały tylko przez pół dnia, potem zaczęło topnieć i teraz gdzie niegdzie śnieg, gdzie niegdzie nie ma śniegu...na szczęście autobusy jeżdżą, pociągi trochę gorzej..ostatnio stałam na stacji przed Budapesztem 2 godziny, bo na następnym odcinku trasy nie było prądu...spadnie trochę białego puchu, kreska na termometrze pokaże -5 stopni i panika w społeczeństwie...po prostu Węgry :)
idę na obiad....do następnego razu :) aha, obiecuję, że załaduję kilka aktualnych zdjęć, bo nudny się robi ten mój blog...ale to już poza miejscem pracy :)