poniedziałek, 26 października 2009

powrót złotej węgierskiej jesieni :)

25.10.2009 niedziela
Park przy ruinach pałacu w Póstelek, kilka km od Gyuli.


piątek, 23 października 2009

koniec przyjaźni polsko-węgierskiej

Z dniem wczorajszym nastąpił koniec przyjaźni narodu polskiego z narodem węgierskim. Tak tak, to już ostateczna decyzja. Zapytacie co jest powodem tak drastycznego posunięcia. Otóż decyzja jaka została podjęta przez Węgierski Komietet ds Stypendialnych w sprawie polskich tudzież czeskich studentów. Dostaliśmy wiadomość, że od tego semestru polscy studenci nie będą już otrzymywać stypendium ze strony węgierskiej!!! To prawda, mowa tutaj o niewielkich sumach, ale na bilet miesięczny oraz akademik w sam raz było. A teraz okazało się, że skoro polscy i czescy studenci otrzymują również pieniądze z ambasady swojego kraju to Węgrzy wstrzymali wypłatę dla nich stypendiów, tym samym studentom z innych krajów podnosząc kwotę prawie o 3 razy!!!!
Oburzające!!! Wczoraj jak byłam w biurze, które miało nam udzielić jakiejś informacji na ten temat poczułam się mocno dyskryminowana...czyli co? To, że naszego kraju kryzys nie dotknął tak mocno, to, że mamy lepsze wskaźniki gospodarcze, to już oznacza, że my burżuje jesteśmy i nie potrzebujemy marnych węgierskich forintów? No po prostu ciśnienie skacze...co gorsze, nic się nie da z tym zrobić, decyzja jest ostateczna i tyle...mamy sobie radzić z tym co dostajemy z Polski i koniec rozmowy...
Jednym słowem, bardzo brzydki gest ze strony węgierskiej i to w przeddzień 23 października, kolejnej rocznicy wybuchu powstania na Węgrzech w 1956 roku, podczas którego Polacy okazali ogromną solidarność z Węgrami... nieładnie nieładnie...

piątek, 16 października 2009

Węgry - Kostaryka

Właśnie trwa mecz o trzecie miejsce, Mistrzostwa Świata w piłce nożnej do lat 20...karne - bramkarz węgierski szaleje, jak swego czasu van der Saar :) Węgrzy prowadzą jak dotychczas, nerwy jak na Polska - Austria na ostatnich MŚ....ostatni karny.....jeeee, Węgrzy mają brąz!!!! :D

Zygmunt Chajzer gwiazdą węgierskiej telewizji!!!

Hehehe, to nie żart - wczoraj wieczorem oglądałam telewizję i proszę, kto mi tu nagle wyskakuje, pan Zygmunt Chajzer mówiący imponującą czystą węgierszczyzną (trochę nieswoim głosem oczywiście) i reklamujący tym razem nie proszek Vizir, ale idealnie do niego podobny proszek Tide - nie ma to jak być międzynarodową gwiazdą reklamy :)

środa, 14 października 2009

jesień - zima??

Słyszałam, że w Polsce 15 cm śniegu!!!?? No to wygląda na to, że rodzina Zsolta słusznie się martwi co to będzie w przyszłym roku w październiku.... A ktoś tu wspominał ostatnio, że jakieś globalne ocieplenie itp. ja myślę, że to nadchodzi epoka lodowcowa 4 :( Trzymajcie się ciepłooooooooooo

do Wiednia na kawę, plotki i krokiety z barszczem czerwonym :)

Niech tytuł Was nie dziwi :) we wtorek wybrałam się na jednodniową wycieczkę do Wiednia do Asi Pająk tudzież Poręby w odwiedziny na kawę i ploty. Krokietami domowej roboty i barszczykiem natomiast uraczyła mnie jej teściowa (bynajmniej nie wredna) - nie ma to jak polskie klimaty w Austrii :) Proszę nie zapominać, że nie była to nie wiadomo jaka wyprawa, Wiedeń od Bp znajduje się tylko w odległości 230km więc ze względu na autostradę podróż była krótsza niż z Bp do Gyuli :) Pogoda lepsza niż na Węgrzech choć kawiarenki przegrywają z budapeszteńskimi :) Ale i tak wszystkim polecam takie spontaniczne wypady :) Całusy Asiu!!!

niedziela, 11 października 2009

i po babim, indiańskim, czy jak tam kto woli lecie

Zapowiadali zapowiadali i zapowiedzieli...przyszedł deszcz...jesień, jak to jesień ma to do siebie, że pada deszcz, bywa zimno i ponuro i każdy narzeka....ja tam co prawda jesień uwielbiam, to moja ukochana pora roku i żaden deszcz mi nie przeszkadza, no ale jednak nie trudno było dziś zauważyć drastyczną zmianę pogody...z wczorajszych 28 stopni na dzisiejsze 15 i z rażącego ciepłego słońca (poprawiłam swoją tegoroczną opaleniznę) na zimny, siąpiący deszcz....no nic, na to też są sposoby, ciepły kocyk, dobra książka (polecam Jadviga párnája albo Harrego Pottera) i czerwone Szekszárdi...Na zdrowie :)

sobota, 10 października 2009

XV Festyn Archeologiczny w Biskupinie

11 niezapomnianych dni w towarzystwie Zagłobian, przystojnej Attili i przynudzającego soföra, Jurczan, seksownego Drákó, Levente prawie z PhD, Sasów z brodami i w długich włosach, pana Iskierki, lovásoków, katów kochanych, rzemieślników, gadatliwego Sanyiego i super utalentowanego csikósa, Alberta i jego żony, brzydkiej Marty, rozrywkowego dyrektora, przemiłego ochroniarza Pawła, Marka od ozdób i Piotrka krzemieniarza, pana Józka - sołtysa od wódki, Pawła z tatą od TIR-a, dziwnego Szilárda z zespołem i tancerzami, barda Zoltána, przepięknych i przewygodnych sukienek "z epoki", a przede wszystkim najpiękniejszej w całej wsi (oczywiście do spółki ze mną :P) Ani, w rytmie węgierskiej Marihuana ChaCha, przy słońcu tak rażącym, że usta same się rozszerzają...ach, nie ma to jak być (oczywiście do spółki z Anią) gwiazdą Biskupina :P

wrzesień - około 5000 km

Wrzesień był niesamowicie mobilnym miesiącem. Jak obliczyłam w ciągu 30 dni zrobiłam około 5000 km :D Fakt, w ostatnim czasie stwierdzenie życie na walizkach doskonale opisuje moje życie (ja prowadzę życie dokładnie na jednej walizce, jednej taszce i jednej torebce). W tych 30 dniach zmieściło się kilka dni i nocy w Bp, kilka dni i nocy w Gyuli, kilka dni i nocy w Ropczycach, trzy dni i dwie noce w Krakowie, jedno popołudnie i noc w Fábiánsebestyén, polsko-węgierskie wesele w Ropczycach, 11 dni na fantastycznym Festiwalu Archeologicznym w Biskupinie oraz w sumie kilka dni spędzonych w różnorodnych środkach polskiej i węgierskiej komunikacji publicznej....uhhh, zmęczyłam się samym wyliczaniem...co prawda naprawdę męczący miesiąc, ale po kilku spokojnych dniach października już myślę, gdzie by tu znów pojechać - i pomysł już jest :) zresztą, robiłam dziś test na Facebooku kim będziesz w wieku 30 lat i co wyszło?? "Światowy turysta" - hehehe, nic dodać, nic ująć :)

o wakacjach krótko i treściwie....

Hmmm...tak wiem, zaniedbałam się i to mocno, ale wakacje jak to wakacje pozwalają się człowiekowi troszkę wyłączyć z życia publicznego :P Czerwiec, lipiec i sierpień minął pod znakiem sesji, Justynki, Ropczyc, rodziców w Grecji, Pieszczocha, Krakowa i Ojcowa, stłuczki, pielgrzymki Jusi, Translatora, krótkiego wypadu na Węgry, wizyty Asi i Rafka w Bp i Gyuli oraz serialu One Tree Hill :) Jak widać, nic ciekawego, więc opisywać nie będę, wrzucę za to kilka fotek z pobytu Porębków w Bp- tym razem troszkę inaczej, bez znanych wszystkim widoków, miejsc i budynków - ot tak dla urozmaicenia tego postu :P