sobota, 10 października 2009

XV Festyn Archeologiczny w Biskupinie

11 niezapomnianych dni w towarzystwie Zagłobian, przystojnej Attili i przynudzającego soföra, Jurczan, seksownego Drákó, Levente prawie z PhD, Sasów z brodami i w długich włosach, pana Iskierki, lovásoków, katów kochanych, rzemieślników, gadatliwego Sanyiego i super utalentowanego csikósa, Alberta i jego żony, brzydkiej Marty, rozrywkowego dyrektora, przemiłego ochroniarza Pawła, Marka od ozdób i Piotrka krzemieniarza, pana Józka - sołtysa od wódki, Pawła z tatą od TIR-a, dziwnego Szilárda z zespołem i tancerzami, barda Zoltána, przepięknych i przewygodnych sukienek "z epoki", a przede wszystkim najpiękniejszej w całej wsi (oczywiście do spółki ze mną :P) Ani, w rytmie węgierskiej Marihuana ChaCha, przy słońcu tak rażącym, że usta same się rozszerzają...ach, nie ma to jak być (oczywiście do spółki z Anią) gwiazdą Biskupina :P

1 komentarz:

  1. To były piękne dni! Streściłaś tak uroczo, że aż mi się radośniej zrobiło:) tylko, ci, co nie byli, pewnie nie wiedzą o co chodzi. niech nie wiedzą, i niech żałują!:)

    OdpowiedzUsuń