poniedziałek, 11 maja 2009

Kazdy koniec jest poczatkiem...

Wszystko ma swoj koniec, tak tez stalo sie i tym razem. Moja misja sluzenia ojczyznie dobiegla konca. Ostateczny koniec jeszcze nie mial miejsca, bo musze jeszcze odebrac dokumenty, pooddawac ksiazki, pozabierac pozyczone ksiazki, odebrac zamowienie z duty free shopu dla dyplomacji i oczywiscie wypic kawe z panem Andrzejem, ale teoretycznie moja praca sie skonczyla...

Szczerze mowiac, to troche przykro, naprawde, mimo ciaglych narzekan na brak czasu i nadmiar zajec, podobalo mi sie tam, podobal mi sie ten styl, podobala mi sie praca (najlepszy przyklad na to, ze pora skonczyc studiowac, czlowiek rwie sie do pracy!!!), z drugiej strony, nie moge juz dluzej tam zostac, bo petla na mej pieknej szyi zaciska sie coraz mocniej i pora zaczac interesowac sie uczelnia, a tego jest naaaaprawde duzo, moi przyjaciele Hungarysci, wiedza doskonale o czym mowie...

Zatem, rozdzial pt. Ambasada Polski w Budapeszcie dobiegl konca, ale co wazne, nauczyl mnie bardzo duzo, a co najwazniejsze zmusil do zastanowienia sie nad kilkoma istotnymi sprawami i mysle ze tak naprawde ten koniec jest wlasnie poczatkiem...a czego, to....pomyslow wiele, co z tego wyjdzie, zobaczymy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz