środa, 18 lutego 2009

popołudnie w akademiku

Dzis pisze z komputera, ktory znajduje sie na dole w akademiku i jest do tzw. powszechnego uzytku mieszkancow :) postanowilam nie naduzywac az tak bardzo goscinnosci moich wspollokatorek i dlatego przeprowadzilam sie na dol :)
Dzis kilka refleksji z ostatnich dni...mielismy pierwsze zajecia, dzis wegierski, ktory wydaje sie byc w porzadku, tym bardziej ze prowadzi go pelna entuzjazmu pani ktora jak na swoj wiek bardzo dobrze sie trzyma :P odwiedzilismy tez dwa wyklady z literatury (jak przystalo na pilnych studentow), ktore sa nadobowiazkowe, ale czego sie nie robi dla wyrwania sie do miasta :) dzisiejszy wyklad byl bardzo fajny-zamierzamy chodzic :) wczorajszy juz mniej-raczej (upewnimy sie po nastepnym razie) nie zamierzamy chodzic...jutro zajecia z ukochanym (przeze mnie i nie tylko) Szilárdem no i w przyszlym tygodniu ma ruszyc jeszcze kilka innych kursow wiec byc moze powoli jakos sie wszystko rozkreci... :)
Tak poza tym to zaczelo wszystko topniec w Budapeszcie, dzis swiecilo cudowne slonce i naprawde bylo przyjemnie, tyle ze pod nogami mokro mokro mokro :( zapowiadaja jeszcze jakies umiarkowane mrozy, no zobaczymy jak sie potoczy ta pozna wegierska zima.
Dzis postanowilam tez napisac kilka slow o samym akademiku, bo przyznam szczerze ze nie pamietam czy juz cos opisywalam czy nie :) zycie akademikowe kwitnie, dzis ma byc impreza na pietrze w celu integracji mieszkancow w nowym semestrze :) a potem na dole w bufecie (mamy tzw büfé w akademiku) impreza z dj (hehehe).
Jesli wogole chodzi o zaplecze uslugowe w akademiku to jest satysfakcjonujace. Jest stolowka (nie mialam jeszcze okazji zagladnac gdyz nie wyglada az tak bardzo zachecajaco, zarowno menu jak i ceny), jest tzw parkettás czyli sala w ktorej odbywaja sie rozne treningi, zajecia itp, na przyklad moja wspollokatorka uczy tanca towarzyskiego, odbywaja sie treningi kung fu i jeszcze jakiejs innej sztuki walki, ktorej nazwy zapomnialam :) dzis nasza Hania (hungarystka z Krk) prowadzi zajecia z tanca bolywoodzkiego, jest aerobik, mozna pograc w ping ponga, pilkarzyki, bilard :) oczywiscie w bufecie dostepny jest alkohol, piwko i fröccse (czyli winko z woda sodowa albo jakims sokiem :) mniami) co srode jest jakas wieksza impreza a tak poza tym to tutejszy samorzad (tak tak jest aktywnie dzialajacy samorzad) ciagle wymysla jakies akcje, imprezy itp. Tak wiec dzieje sie dzieje :)
Na koniec dzisiejszego posta mala refleksja z mojego i Macka powrotu do akademika. Dzis w autobusie, ktorym jechalismy okazalo sie, ze dla malych dzieciaczkow, kochanych, zreszta, a nie jak to Maciek powiedzial "malych troli", jestesmy juz "néni" i "bácsi" czyli czyms w stylu "ciocia i wujaszkiem" (jak sami stwierdzilismy te dwa zwroty sa nieprzetlumaczalne i byc moze tylko to oddaje humor sytuacji, jesli nie, przepraszam za moja nieudolnosc w tlumaczeniu :P), bo tak sie o nas wypowiedziala pani przedszkolanka, zwracajac sie do dzieci :(
Jak widac czlowiek sie juz starzeje w widocznym stopniu i powinnismy sie ustatkowac, dlatego powaznie rozwazymy nasz ewentualny udzial w dzisiejszej imprezie...ahoj

1 komentarz:

  1. Asia a wiesz, że jutro Tłusty Czwartek :P Pączki, tłuścuitkie pączusie i chrust...mniam mniam..nie zapomnij na tym wygnaniu zjeść chociażby z 300 kalorii :P buźka:*

    OdpowiedzUsuń