poniedziałek, 9 lutego 2009

akademikowe wrazenia

Od dwoch dni mieszkam w akademiku na koncu swiata, a raczej na koncu Budapesztu za piekna, malownicza dzielnica o nazwie Budafok, slynnaca ze wspanialych winnic - mhhmmm - kolejny punkt do zaliczenia. Akademik jest w porzadku, tzn. nie to co moje krakowskie metry kwadratowe z komorka i Harrym na portierni, ale generalnie da sie wytrzymac (co widac na zalaczonych fotkach)...Zdjec kuchni i prysznicom nie robilam...z wiadomych wzgledow :)
Wspollokatorki sa ok, dzieki nim mam jakikolwiek kontakt ze swiatem - teraz tez korzystam z laptopa jednej z nich - dziewczyna ma na imie Réka, studiuje prawo i jest 6 lat mlodsza ode mnie (oj, ja stara klempa), ale w porzadku, bardzo mila i interesuje sie filmem, wiec jest o czym pogadac :) a w przyszlym tygodniu wybiera sie na wycieczke z chlopakiem do....Krakowa :) swiat jest maly...Panie portierki nie dorownuja co prawda Harremu, ale Kriszti (moja druga wspollokatorka) ma z nimi jakies dobre uklady, wiec moze nie bedzie z nimi problemow.
Akademik i jego otoczenie sa wrecz "samowystarczalne". Na przeciwko miesci sie ogromne centrum handlowe o nazwie Campona z Tesco, kinem, poczta, bankami, tysiacem sklepow i innych punktow uslugowych, oraz, uwaga!!! oceanarium z prawdziwymi rekinami, plaszczkami itp :) tuz za rogiem jest tez 24-godz McDonald's wiec tak naprawde po co komu jakas tam Buda ze starym zamkiem i kosciolem Macieja lub po co komu jakis tam Peszt z Parlamentem i Placem Bohaterow... ? generalnie studentom mieszkajacym w tutejszym akademiku przyswieca zasada: dzien bez odwiedzin Campony jest dniem straconym :)
Poniedzialek uplynal mi pod znakiem kolejnych zalatwien, wizyt w niezliczonych ilosciach biur, urzedow itp, wyrobilismy sobie wegierskie nipy, kazdy ma juz bilet miesieczny itp :) w czwartek piszemy test, ktory ma nas - obcych - podzielic na poziomy i grupy, wiec dopiero w przyszlym tygodniu tak naprawde dowiemy sie na jakie zajecia i kiedy mamy chodzic. A do tego czasu bede chciala poznac to miasto blizej, niekoniecznie tylko od tej turystycznej strony :) efekty mojego "poznawania" zamieszcze oczywiscie na blogu :)
Aha, ciesze sie ze tak wielu z Was pozytywnie odebralo te moje wypociny :) dziekuje za zainteresowanie i zapraszam na wiecej :) i jeszcze jedno, przepraszam za pisanie bez polskich znakow, ale w tym laptopie nie mozna ustawic jezyka polskiego, tak wiec musimy sie bez tego obejsc...no i na zakonczenie, byc moza dla co poniektorych mily akcent :P dzis padal snieg w Bp, wiec jak na razie, nie ma wiosny, chociaz wczoraj widzialam pierwsze przebisniegi :):):)
no to tyle na dzisiaj, ide do Tesco :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz